czwartek, 3 września 2020

Pierwsze tygodnie w nowym domu - na co zwrócić uwagę?

Pierwsze tygodnie w nowym domu to ciężki okres dla każdego psa. Potrzebuje on wtedy naszego zrozumienia i wsparcia, a także... reguł (myśleliście, że napiszę miłości, co?)




Pierwsze dni z punktu widzenia szczeniaka wyglądają tak:
Zabrali mnie z jedynego domu, który znałem i wsadzili do obcego auta. Jechałem daleko (najdalej jak do tej pory) jakimś obcym samochodem z obcymi ludźmi którzy gadali w dziwny sposób ("oboże jaki on piękny", "tiutututu" i inne zachwyty). Na wszelki wypadek siedziałem cicho i nic nie robiłem. Bałem się, ale w końcu poszedłem spać, bo strach mnie zmęczył.
W końcu się zatrzymaliśmy. Myślałem, że zaraz znowu zobaczę mamę i siostry i braci, ale nie. To obce miejsce. Obce zapachy, obce otoczenie. Wszystko jest obce. Wszystko pachnie inaczej,
wszystko wygląda inaczej. Są nowi ludzie i ciągle czegoś chcą (ciężko się powstrzymać przed głaskaniem malucha co chwilę). Nic nie wiem. Nie wiem gdzie mam spać, nie pamiętam gdzie mam jedzenie i wodę. Nie wiem gdzie mogę robić siusiu, a po podróży się zebrało. Boję się. Nie ma mamy, nie ma rodzeństwa. Z kim będę spał? Zabawki piszczą. Ludzie gadają. Nic nie rozumiem. Wszystkiego jest za dużo... Boję się. W nocy płaczę za rodzeństwem i mamą. Chcę wrócić.
...
i tak dalej.




Nowe dni w domu to dla szczeniaka stres. To nie znaczy, że musimy go natychmiast oddać albo zabrać 2 szczeniaki. To znaczy, że musimy być przygotowani na różne reakcje. Na strach i uciekanie, na ugryzienie, jeśli naciskamy na kontakt, na strajk głodowy i wpadki siku/kupa. Musimy być przygotowani na płacz i szczekanie (nawoływanie znanych osób). Szczeniak stracił w jednej chwili wszystko co znał i musi się przyzwyczaić do nowej sytuacji. Musi się nauczyć gdzie co jest i musi poznać was - jego właścicieli. Potrzebuje na to czasu i zrozumienia z Waszej strony.
To nie oznacza jednak, że przez pierwsze tygodnie mamy szczeniakowi pobłażać i pozwalać mu na wszystko. Powinniśmy go wspierać, ale stawiać granice. Stres nie jest dla niego dobry, ale jeśli pozwolimy mu rozładowywać stres w niekonstruktywny sposób - też mu zaszkodzimy. 
Jak więc pomóc szczeniakowi zaadaptować się do nowej sytuacji?
Warto po prostu być. Co jakiś czas przypominać maluchowi gdzie ma jedzenie i picie. W nocy najlepiej być niedaleko szczeniaka. Jeśli ma spać w kuchni na przykład, warto przez pierwsze kilka dni spać tam razem z nim, żeby w razie czego móc wyciągnąć do niego rękę, żeby go uspokoić, jeśli zacznie płakać.
Nie warto panikować za każdym razem jak szczeniak piśnie, ale warto sprawdzić co się dzieje (może chce siku?)
Piszczące zabawki zostawiłabym na kolejne dni . Na początek warto wziąć zabawkę, którą miał w hodowli, jego kocyk (cokolwiek z zapachem mamy i domu) i położyć w jego legowisku. Jeśli piesek ma być nauczony kennelu, warto mu go pokazać, ale nie zmuszać do przebywania w nim przez pierwsze dni. Gryzienie fantastycznie rozładowuje stres, ale nie gryzienie ludzi, tylko zabawek, smakołyków, kostek.
Zaraz po wejściu do domu warto dać psu chwilę, żeby zapoznał się z otoczeniem. Nie przedstawiać go od razu milionowi znajomych i poprosić dzieci, żeby też dały psu przestrzeń (mają kilkanaście lat, kiedy będą mogły się bawić z psem, godzina ich nie zbawi).
Na początek polecam obserwację szczeniaka. Musimy zobaczyć jak się zachowuje. Warto podpytać hodowcy czy szczeniak jest z tych bardziej eksplorujących i szukających kontaktu, czy jest wycofany. Jeśli jest to szczeniak szukający kontaktu - mamy łatwiej. Jeśli jest wycofany po jakimś czasie warto spróbować do niego podejść. Nie koniecznie brać na ręce, ale pozwolić mu być ze sobą. Dać się powąchać, delikatnie pogłaskać.
Jeśli cokolwiek nas niepokoi - natychmiast dzwonić do hodowcy lub weterynarza (jeśli są to kwestie zdrowotne).

Po kilku dniach aklimatyzacji, kiedy zauważycie, że szczeniak czuje się swobodnie (najczęściej jest to 2-3 dzień po przeprowadzce), warto zacząć tak zwaną socjalizację. Warto zacząć wystawiać szczeniaka na wszystko, co może napotkać na swojej drodze jako dorosły pies.
Warto też zacząć budować relację z psem.






SOCJALIACJA szczenięcia
Socjalizacja to słowo, które pojawia się często, ale rzadko jest dokładnie wyjaśnione o co w niej chodzi, a wyjaśnienie jest bardzo proste: socjalizacją nazywamy zapoznawanie psa ze światem.
Każdy szczeniak rodzi się nie mając świadomości jak wygląda świat. Na początku odbiera świat tylko dwoma zmysłami - zapachu i dotyku. Po jakimś czasie otwiera oczy i uszy i zaczyna widzieć i słyszeć, ale świat dalej zna i rozumie tylko na tyle na ile go poznał, czyli: z początku wie, że jest mama, mleko, kocyk, kojec, dom, ciepło, rodzeństwo i dwoje/troje/czworo ludzi (hodowcy i rodzina). Nie wie, że istnieje trawa, nie wie co to zimno, nie zna innych ludzi i obcych psów. Nie wie co to kot czy koń czy krowa. Nie ma pojęcia, że woda jest mokra i że z nosem pod wodą nie da się oddychać. Nie wie też, że rowery nie zjadają psów, a zamknięcie bagażnika samochodu nie oznacza, że połknął go wieloryb i już nigdy nie ujrzy światła dziennego.
Wytłumaczenie psu tego wszystkiego jest rolą waszą i hodowców. Trzeba pokazać psu świat, jednocześnie tworząc pozytywne lub neutrale skojarzenia z nowymi "strasznymi" rzeczami. Warto wiec zadbać, żeby przy pierwszym spotkaniu z kotem pies nie dostał pazurami po nosie i żeby pierwszy spotkany rowerzysta nie zdzielił go kopniakiem. Psu trzeba pokazać jak najwięcej świata i przekonać go, że świat jest przyjazny i nie ma sensu bać się wszystkiego co dziwne albo głośne, bo nie wszystko jest zagrożeniem.
U Eurasierów warto zwrócić szczególną uwagę na obce osoby. Zgodnie ze wzorcem rasy, Eurasier powinien być nieufny wobec obcych. Nie jest to pies przytulanka dla obcych i nigdy nim nie będzie. Eurasy zazwyczaj podchodzą do obcych na własnych zasadach, a zmuszane do kontaktu, wycofują się. To jest coś co powinniśmy zaakceptować jeśli zdecydowaliśmy się na tę rasę, ale...
musimy bardzo uważać, żeby ta niechęć nie przerodziła się w strachliwość (paniczna ucieczka przed każdym obcym) albo agresję (zęby wyszczerzane na każdego przechodnia). Warto wiec małego Euraska zapoznawać ze znajomymi i rodziną. Im wcześniej tym lepiej. Im dziwniejsi ludzie, tym lepiej (płaszcze, kule, wózki inwalidzkie, spódnice i spodnie, faceci z brodą i bez - wszystko to jest nowe i inne z punktu widzenia psa) :) Warto zapoznawać obcych ludzi z psem na spacerach, w kawiarniach, sklepach, a nie tylko we własnym domu. Zmiana otoczenia zmienia wszystko inne z punktu widzenia psa.

Należy pamiętać przy tym, że nie cała socjalizacja spoczywa na hodowcy. Okno socjalizacyjne zamyka się ok 12 tygodnia życia szczenięcia. Do tego czasu warto, żeby poznał jak najwięcej rzeczy (zwłaszcza tych ruchomych lub hałaśliwych)




Są szczenięta, które socjalizują się łatwiej (bo z natury nie mają problemu z obcymi rzeczami i raczej chcą wszystko sprawdzić zanim podejmą decyzję czy się bać czy nie) - takie maluchy to bajka do socjalizacji (ze szkoleniem trochę gorzej, bo mają mniejsze tendencje do podporządkowania zazwyczaj) ale są też szczenięta, które socjalizują się trudniej - takie z natury płochliwe, niepewne, nieśmiałe. Z nimi często potrzeba więcej czasu i cierpliwości. Nie warto odpuszczać i poddawać się psiemu "boję się zabierz mnie stąd". Musimy być przy szczeniaku i pozwolić mu wykombinować, że rower go nie zje a obcy człowiek nie będzie go bił i kopał. Socjalizacja oznacza też zabieranie szczeniąt w różne miejsca, nawet takie, gdzie nie czują się komfortowo, takie gdzie się boją z początku i pokazanie im, że nie ma się czego bać. Pierwsza socjalizacyjna wizyta u weta nie powinna być więc szczepieniem czy odrobaczeniem, a wizytą zapoznawczą, gdzie weci psa pogłaszczą, dadzą smakołyki, postawią na stole, zdejmą ze stołu, przytulą i pobawią się zabawką (tak, warto mieć takie relacje z wetami).
 
Koleją rzeczą, którą warto robić od samego początku jest... ustalanie zasad i szkolenie.
Psu nie wolno nas gryźć - reagujemy kiedy gryzie (zawsze i bez wyjątku!!!)
Jeśli psu nie wolno wchodzić na kanapę - korygujemy to od początki.
Szkolenie jest świetną aktywnością, która pozwala na zacieśnienie więzów i nauczenie się nawzajem swojego języka i komunikacji międzygatunkowej.
Jak szkolić psy - to już indywidualna kwestia. Jeśli nie macie uprzedniego doświadczenia z psami, a zwłaszcza z rasami pierwotnymi, to polecam wybrać się na psie przedszkole i na szkolenie grupowe albo skonsultować się z treserem pozytywnym, przy czym należy wiedzieć, że wszelkie szkolenia psów, to tak naprawdę szkolenie właścicieli z tego, jak rozumieć psa i jak do niego mówić, żeby chciał nas słuchać.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Eurasier "do przodu" i "do tyłu", czyli blaski i cienie ekstremalnych przypadków

To, że opisy ras są jedynie ogólnikami, jest dość oczywiste. Każdy pies jest inny. Opis rasy to jedynie ogólne ramy, w których powinien mieś...