czwartek, 18 listopada 2021

Przyjaciel idealny, czyli jak wybrać szczeniaka dla siebie.


Dobieranie odpowiedniego psa do danego człowieka, to jeden z moich ulubionych tematów. Osobiście, poświęcam ogrom czasu obserwacji szczeniąt ze swojej hodowli i analizie kto gdzie i z kim i jak. Przyszłych właścicieli wywracam na lewą stronę pytaniami, żeby jak najlepiej poznać dynamikę rodziny, do której trafia mój szczeniak. Czasem może jestem zbyt natarczywa i "dziwna" w tym wszystkim. Niektórzy się zniechęcają, trudno. W tym szaleństwie jest jednak metoda.  Wszystko to robię w bardzo konkretnym celu - chcę, żeby mieli psa idealnego. Dopasowanego jak najlepiej do nich. Żeby ten 15, a może i 20-letni związek nie był pełen wyrzeczeń z ich strony, a pełen radości z wspólnie spędzonych chwil... Każde szczenię jest regularnie obserwowane, opisywane. Etapy rozwoju zapisuję zarówno na kartce, którą później przekazuję właścicielowi, jak i dzielę się obserwacjami ze wszystkimi właścicielami, aż do momentu w którym w końcu, wspólnie, po rozmowach i moich wielu sprzeciwach i "ale ten będzie dla Was lepszy", dochodzimy do konsensusu i dostają ostatecznie zdjęcie swojego psa. Następuje to nie wcześniej, niż przed ukończeniem przez szczenięta 6 tygodni. Tak, dobrze widzicie: najwcześniej 6 tygodni po urodzeniu szczeniąt - dopiero wtedy przyszły właściciel wie, która z puchatych kulek będzie należała do niego. Nietypowe być może w naszym kraju, ale podpatrzyłam to u mądrych ludzi, u hodowców zza granicy i uważam to za genialny pomysł. Polecam wszystkim. Zamiast kupować "kota w worku", dowiedzcie jaki charakter będzie miało Wasze szczenię, bo rasa rasą, a osobniki są tak różne, że nawet sobie nie wyobrażacie. Od kompletnych życiowych ofiar i nieśmiałków po wulkany energii, zwane tajfunami. 

Moje psy, konkretne egzemplarze, trafiały do mnie w większości przypadkiem. Mocca (mój chow chow) była ostatnim dostępnym z miotu szczeniakiem. Trafiłam na kwintesencję chow chow z domieszką ADHD. Twardy, dominujący, niezależny pies. Momentami z tendencją do agresywnej obrony zasobów. Oj, to była szkoła jazdy. Śmiem twierdzić, że trafiła kosa na kamień. Mocca była dla mnie idealna. Charakterek miała po ludzkiej mamusi (czyli po mnie).  Chilli była jedyną suczką w miocie, a ja uparłam się na dziewczynkę i dostałam coś, czego kompletnie się nie spodziewałam. Delikatnego, wręcz wycofanego z początku szczeniaka. Kompletne przeciwieństwo Mokki. 

Z Pepperem - zdałam się na hodowcę. "Wybierz mi psa" - powiedziałam. Ona widziała psa, ja nie. Ona wiedziała kogo ma znaleźć i do jakiego domu. Mnie zależało na skojarzeniu i na zdrowiu. Kolor futra był mi obojętny. No i wybrała... Pepper jest idealnym reproduktorem. Jest dokładnie taki, jaki reproduktor powinien być. Zrównoważony, nie agresywny. Ciekawski i odważny. Jeszcze trochę młokosowaty. 

Azirę wybrałam sama - patrząc na charakter. Dobierałam wtedy kompana dla Chilli. Nie mogła być ani za bardzo wycofana, ani za bardzo energiczna, bo Chilli ADHD nie toleruje. Azira idealnie wpasowała się w stado, choć nie jest i nie będzie idealnym psem wystawowym, bo nie jest psem bardzo "do przodu".  I teraz Wam się do czegoś przyznam. Do ok 4 tygodnia życia, Azira, moim zdaniem była jednym z najbrzydszych szczeniąt w miocie. Nie podobała mi się... Gdybym wtedy wybierała, zostalby inny szczeniak. Dziś nie żałuję decyzji. Uważam, że była idealna. 

Wielu najlepszych hodowców, wtrąca się do wyboru szczeniąt i niedoświadczonym przyszłym właścicielom, dobierają spokojniejsze, bardziej "układne" szczenięta, które łatwiej podporządkują się przyszłemu właścicielowi i sprawiają mniej problemów wychowawczych. Kombo niedoświadczonego właściciela i dominującego psa, może być (acz nie musi), mieszanką wybuchową. 

Nie jestem pewnie bezbłędna, nikt nie jest, i zdarzy mi się jeszcze pomylić co do tego który szczeniak do kogo pasuje. Czasem może dopasuję ich zbyt idealnie. Nie zawsze kopia właściciela jest idealnym kompanem dla niego, zwłaszcza, jeśli właściciel nieśmiały i pies nieśmiały, albo jeśli właściciel nerwus i pies nerwus - takie kombo moim zdaniem nie idzie w parze.

No ale przejdźmy do sedna...  Na wstępie dodam, że piszę o sytuacji, kiedy wybieracie dla siebie kompana na paręnaście lat, a nie sukę hodowlaną czy reproduktora. Wybieracie przyjaciela, z którym będziecie żyć pod jednym dachem przez 20 lat, jak dobrze pójdzie.  

No ale do rzeczy. Macie przed sobą zdjęcia szczeniąt i macie wybrać jedno. Szczenięta mają 2 tygodnie. Jak wybrać idealne szczenię dla siebie? 

Odpowiedź jest prosta: nie da się. Nie w tym wieku. 2 tygodniowe szczenięta dopiero otwierają oczy i o ile doświadczony hodowca jest w stanie wtedy powiedzieć na jaki kolor się wybarwią i być może które z nich jest silniejsze (bo odpycha inne maluchy od mleczarni). Niestety praktyka w Polsce w większości wypadków, to wybieranie szczeniąt przez kupujących między 2 dniem a 2 tygodniem życia. Moim zdaniem - bez sensu... 

Nie bez powodu behawiorystyczna ocena szczeniąt robiona jest od ok 6-7 tygodnia życia. Wtedy widać pewne cechy charakteru, które mogą świadczyć o mniejszej lub większej skłonności do podporządkowywania się człowiekowi, a także widać poziom energetyczny poszczególnych szczeniąt, na tle miotu. 

W teście Campbella, przeprowadzanym przez dyplomowanych behawiorystów, który nie mieszkają na co dzień ze szczeniakiem, analizuje się następujące kwestie: 

  • umiejętność nawiązywania kontaktu z człowiekiem 
  • chęć podążania za człowiekiem 
  • akceptacja dyskomfortu (niekomfortowa pozycja, najczęściej na plecach)
  • akceptacja dominacji 
  • akceptacja podnoszenia 
Testy oceniane są w skali 4-5 stopniowej i tak naprawdę, najbardziej zrównoważone psy otrzymują noty w środku skali. Te które są bardziej dominujące otrzymują więcej 1 (częściej przeciwstawiają się człowiekowi), na przeciwnym końcu skali mamy psy niezależne (człowiek im nie jest do szczęścia potrzebny), lub uległe. 

Sama miarodajność testu Campbella jest kontrowersyjna i test ma wielu przeciwników. Jest to jednak jedna z powszechnie stosowanych przez hodowców metod określania predyspozycji szczenięcia. Można jednak zdać się na po prostu na obserwację szczeniąt i porównywać je między sobą. Przy dużym miocie, mamy całkiem niezłą próbę. Energiczne - ciągle biegają i zaczepiają rodzeństwo, kiedy pozostałe maluchy chcą już spać. Dominujące potrafią tarmosić i maltretować najmniejsze. Czasem trafi się w miocie prawdziwa perła - szczenię, które widząc, że inny maluch jest gnębiony, interweniuje i przekierowuje uwagę "agresora" na siebie. 

No dobrze, ale dalej nie wiemy co i jak... Jak macie wybrać szczeniaka idealnego?
Sami nic nie zdziałacie. Nawet, jeśli hodowca pozwoli Wam odwiedzić maluchy przed odbiorem, to kilkugodzinna obserwacja może być myląca. Najbardziej aktywne szczenię, może być akurat zmęczone po intensywnych harcach, a największy zakapior z miotu, może mieć akurat humor na przytulanie. Bez hodowcy, jego wiedzy i obserwacji, wiele nie zdziałacie.  
Zapytajcie hodowcy. Dobry hodowca opowie Wam o szczeniakach. Powie czym się różnią między sobą w miocie, jak wyglądają ich interakcje i relacja z matką. Będzie wiedział, które są ADHD, a które są spokojne. Będzie wiedział, który jest dominujący, a który ustępuje innym. Będzie w stanie też powiedzieć które szczenię eksploruje nowości, a które ich unika. 
 Powiedzcie czego oczekujecie. Tylko nie mówicie, że średniaka, bo wszyscy chcą średniaki i takie hasła niewiele mówią hodowcom o tym czego tak naprawdę oczekujecie. Ideałów jest niewiele. Praktycznie każdy pies będzie odrobinę odbiegał od kwintesencji średniaka. Jedne będą zbyt energiczne, inne nieśmiałe. Zastanówcie się w czym Wasz maluch może "niedomagać". Czy lepiej poradzicie sobie z odrobinę zbyt wysoką energią czy z dominacją. Czy łatwiej będzie Wam pracować miękko i delikatnie z nieśmiałym szczenięciem, czy może lepiej się czujecie stanowczo stawiając zakazy upartemu dominantowi, któremu co i rusz trzeba pokazywać kto tu rządzi. 
Kiedy zastanawiacie się co lubicie a czego nie, oceńcie krytycznie swoje możliwości. Czy naprawdę lubicie spacery aż tak, żeby móc poświęcić 2-3 godziny na spacer w absolutnie najgorszą śnieżycę stulecia? Czy naprawdę wolicie energicznego, uległego szczeniaka, z którym trzeba będzie chodzić po 3 godziny dziennie, bo inaczej odbija się od ścian, czy może wolicie uparciucha, który wprawdzie się nie słucha, ale pozwoli Wam posiedzieć na kanapie, jeśli na dworze leje i wieje. 
Czy macie wrodzoną stanowczość i konsekwencję wystarczającą do sprostania potomkowi upartego chow chowa, który dodatkowo będzie was ponaglał, żebyście dali mu jeść JUŻ a nie za 15 minut. 
Weźcie kartkę i długopis i wypiszcie swoje cechy. Te które lubicie i te, których nie lubicie. Tych lubianych, szukajcie u psa, tych nielubianych nie. Wszystkie swoje cechy traktujcie poważnie: jeśli macie miękką, delikatną energię, nie bierzcie dominującego psa. Może i sobie z nim poradzicie, ale po co walczyć ze swoją naturą przed 15 lat życia psa? 
Weźcie kartkę i rozpiszcie swój dzień. Zobaczcie ile czasu zostaje Wam na psa. Może w ogóle nie macie na niego czasu? "Jakoś to będzie" nie jest dobrym podejściem... Jeśli poświęcicie mu każdą wolną chwilę i nie będziecie mieli czasu na odpoczynek,  stanie się to przykrym obowiązkiem, a nie przyjemnością, to może warto poczekać aż będziecie mieli mniej zajęty okres w życiu (po budowie domu i odchowaniu dziecka do stanu samoogarniającego się). 
W czasach pandemii warto podwójnie krytycznie spojrzeć ja swój czas. Załóżcie, ze bierzecie psa w czasach przed pandemia. Ile wtedy mieliście czasu dla psa? Kiedy dochodziły dojazdy do pracy i inne zajęcia po pracy? Załóżcie, że bierzecie psa przed pandemią, albo po niej. Kiedy wszystko wraca do normy... Czy macie kilka godzin dziennie, które możecie poświęcić psu? 

No i na koniec, mój absolutnie ulubiony temat, i tu pewnie się niektórym nie spodoba to, co napiszę, ale to mój blog i wyrażam tu wyłącznie własną opinię. Rozumiem, że ktoś może mieć inne podejście niż ja... Każdy ma prawo do swojego zdania. Ja wyrażam swoje. Nie rozumiem wybierania psów po kolorze futra. Zwłaszcza, jeśli już wybraliście Eurasiera, jako konkretną rasę. Dla mnie wybór rasy opiera się głównie na charakterze. Wiadomo, że pies musi nam się podobać, tego nie neguję, ale serio? aż takie znaczenie ma czy jest rudy czy płowy czy czarny podpalany? Nie ogarniam. Może to moje osobiste zdanie i, naprawdę, nikt nie musi się ze mną zgadzać. Dla mnie kolor futra jest najmniej istotną sprawą przy wyborze szczenięcia. Nie znaczy to jednak, że jeśli ktoś powie mi wyraźnie, że nie chce płowego psa, to będę mu na siłę płowego wciskać. Żeby współpracować, nie muszę mieć takiego samego zdania jak przyszły właściciel. 
Ja rozumiem płeć. Suki i psy mają pewne cechy osobnicze, których ciężko nie zauważyć, jak chociażby wielkość. Jedna z moich ulubionych rozmów z potencjalnymi nabywcami: "bo ja chciałabym suczkę, bo wie Pani, może to dziwne, ale ja nie jestem wielką kobietą, a jak psu się coś stanie poważnego, to może będę musiała przenieść do weta. To ja wolę nieść 20 kg niż 30. Mam większe szanse." I tak szczerze, chyba nikt na rozmowie wstępnej nie złapał takiego wielkiego plusa, jak ta kobieta. Jest zresztą teraz szczęśliwą posiadaczką mojej pierworodnej psiej wnusi. 
No ale wróćmy do futra i koloru. Nie rozumiem. Serio. To znaczy, każdy ma swoje gusta i ma do tego prawo, ale ja nie jestem w stanie pojąć... Kupujemy przyjaciela na lata, zwierzę, do którego musimy się trochę dopasować (kompromisy, jak w każdym związku) to ja serio wolę kupić więcej rolek do sierści, bo chodzę ubrana na czarno, a mój pies jest jasny, niż biegać po zimnie w śnieżycy po 5 godzin bo wzięłam psa z ADHD, ale mam czarne futro, tak jak chciałam. Nie, dziękuję, postoję i powoli przekonam się do jasnego psa. 

Nie policzę ile razy miałam kontakt od ludzi, którzy wzięli Eurasiera nie wiedząc jaki będzie mial charakter. Nie zapytali albo hodowca nie powiedział. I potem są problemy, których nikt się nie spodziewał, bo nie wiedział że ma się ich spodziewać: "nie słucha", "gryzie dzieci w ręce i rozstawia po kątach", "ponagla mnie", "nie pozwala mi usiąść na kanapie", "boi się przekroczyć próg domu"... a tego wszystkiego, albo przynajmnej większości tych przypadków można było uniknąć, dobierając psa w odpowiednim wieku i biorąc pod uwagę chatakter malucha, dynamikę rodziny i doświadczenie przyszłych opiekunów. Ewentualnie, dając rodzinie od początku narzędzia, informacje o charakterze szczeniaka i wsparcie potrzebne do wychowania i socjalizacji danego szczenięcia. Bo z charakternym Eurasem pracuje się inaczej niż z wycofanym. 
Każdy ma prawo do błędów. Hodowca też. Ważne jest, by wyciągnąć wnioski ze swoich błędów, żeby w przyszłości ich nie popełniać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Eurasier "do przodu" i "do tyłu", czyli blaski i cienie ekstremalnych przypadków

To, że opisy ras są jedynie ogólnikami, jest dość oczywiste. Każdy pies jest inny. Opis rasy to jedynie ogólne ramy, w których powinien mieś...